YouTube "nie jest publicznym forum" z gwarantowaną wolnością słowa
- Opublikowany
YouTube nie jest "publicznym forum", które musi gwarantować użytkownikom prawo do wolności słowa, orzekł amerykański sąd.
Sprawa dotyczyła prawicowego kanału PragerU, który twierdził, że YouTube narusza jego prawa, "cenzurując" jego konserwatywne poglądy.
Ale sędziowie zdecydowali, że pierwsza poprawka do konstytucji USA nie ma zastosowania do YouTube, prywatnej firmy.
Przełomowe orzeczenie amerykańskich sędziów może wpłynąć na przyszłe sprawy dotyczące wolności słowa w Internecie.
Decyzja sądu apelacyjnego dziewiątego obwodu w San Francisco odrzuciła twierdzenia konserwatywnego serwisu informacyjnego, że YouTube naruszył Pierwszą Poprawkę, cenzurując jej treści.
PragerU powiedział, że nadal "nie skończył walki o wolność słowa", a sąd apelacyjny "pomylił się".
Jim Killock z Open Rights Group powiedział, że orzeczenie jest "niekontrowersyjne" i zgodne z ustalonymi interpretacjami prawa o wolności słowa.
Ale powiedział również, że sprawa jest częścią trwającej kłótni o to, kto podejmował decyzje cenzury w Internecie: "Instynktownie, jeśli coś znajduje się w przestrzeni publicznej, dlaczego niektóre treści miałyby być ograniczone? Dlaczego firma miałaby podjąć taką decyzję?" - powiedział.
Prawa do mowy online
Pierwsza poprawka do konstytucji USA jest częścią przełomowej Karty Praw z 1791 roku. Wśród deklaracji gwarantuje, że rząd nie "ograniczy" wolności słowa w prawie.
Ta gwarancja jest między rządem a obywatelami - i zazwyczaj nie dotyczy prywatnych firm. Istnieją jednak rzadkie wyjątki w przypadkach, gdy firma staje się "podmiotem państwowym", pełniącym funkcję publiczną.
W przypadku PragerU YouTube usunął reklamy z dziesiątek filmów, które prezentują prawicowe poglądy, ustawiając niektóre z nich w "trybie ograniczonym" tylko dla dorosłych.
Kanał jest częścią organizacji non-profit założonej przez konserwatywnego prezentera radiowego Dennisa Pragera i ma prawie 2,5 miliona subskrybentów, ale spotkał się ze znaczną krytyką za swoje filmy, w tym te o "wykorzystywaniu" męskiej agresji i naturze islamu.
PragerU argumentował, że rozmiar i moc YouTube oznaczają, że największa na świecie platforma wideo jest w rzeczywistości przestrzenią publiczną i cenzuruje konserwatywne punkty widzenia.
Ale sąd zdecydował się na "proste zastosowanie" pierwszej poprawki i oddalił apelację.
"Pomimo wszechobecności YouTube i jego roli jako platformy publicznej, pozostaje on forum prywatnym, a nie publicznym" - powiedział sąd.
Craig Strazzeri z PragerU powiedział: "Oczywiście to orzeczenie jest rozczarowujące, ale nie przestaniemy walczyć i szerzyć publicznej świadomości cenzury konserwatywnych idei przez Big Tech".
Cenzura lub moderacja
Pan Killock powiedział, że sprawa odzwierciedla problem z moderacją treści w dużych firmach, takich jak Facebook i Google (który jest właścicielem YouTube).
Znaczna część sporu koncentruje się wokół treści, które są całkowicie legalne - ale denerwujące dla niektórych grup.
Zwrócił uwagę na model moderacji treści ogłoszony niedawno przez Facebooka, w którym niezależna rada nadzorcza będzie miała prawo uchylać decyzje firmy.
Na jej czele stanie brytyjski ekspert ds. praw człowieka Thomas Hughes, który powiedział, że rada jest zaangażowana w ochronę wolności słowa i praw człowieka.
"Problem polega na tym, że są one tak duże, że wszelkie ograniczenia dotyczą dużej liczby osób" - powiedział. "Ustalanie granic jest bardzo złożonym tematem" - powiedział Killock.
"Stają się de facto przestrzeniami publicznymi - i jakakolwiek decyzja zostanie podjęta, będzie kontrowersyjna".
Więcej o tej historii
- 28 stycznia 2020
- 26 kwietnia 2018
- 18 stycznia 2019
- 6 września 2018
- 20 sierpnia 2018